środa, 22 kwietnia 2009

KRÓTKIE WYOBRAŻENIE O TEATRZE ŚRDNIOWIECZNYM

Tak więc aktorzy mimiczni ruszyli w swą wędrówkę przez mroki średniowiecza. Dostrzegamy ich chwilami przelotnie, gdy swymi żartami, żonglerskimi i akrobatycznymi sztuczkami bawią wiejską gawiedź lub nieokrzesanych mieszkańców średniowiecznych zamków, ale ścieżka, po której kroczą, jest długa, mroczna i wije się kręto(…)W mrokach wieków średnich toną ich grymasy i gestykulacje.

Tu i ówdzie w celi klasztornej postać w czarnych szatach odwraca się na chwilę od Pisma świętego i teologicznych komentarzy, by zdjąć z ciężkich dębowych półek rękopis Terencjusza, wspominając równocześnie dla spokoju sumienia, że dobra łacina jest drugą po nabożności cnotą, a Terencjusz jest przecież mistrzem stylu.
Czasami czcigodny duchowny lub pobożna mniszka zdobędą się na nieco większą śmiałość i spróbują z zachowaniem odpowiedniego dystansu naśladować Terencjusza na kilka stronach dramatycznego dialogu. Możemy sobie nawet wyobrazić, jak od czasu do czasu rozlega się w zamkniętych murach klasztoru recytacja tych wierszy dialogu pod akompaniament drżących w rozterce serc maleńkiej publiczności.
Dwa sprzeczne uczucia w nich walczą: radość, że odważyli się wziąśc udział w ćwiczeniach tak bardzo przypominających pogańskie i strach, gdyż może się to okazać kolejną pułapką zastawioną przez Szatana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz